Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
- Dziadek Zielarz
- Mistrz Gry Fabularny
- Posty: 252
- Rejestracja: 10 maja 2013, 18:00
Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
Limes Mundi - Smak Głodu za nami. Zapraszam do podzielenia się refleksjami na temat gry, podziękowań, oraz wspominek scen, które szczególnie zapadły wam w pamięć
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
LM V był chyba najmniejszym (graczowo) Limesem, ale moim zdaniem najlepszym.
Milion ukłonów w stronę MG'ów i organizatorów, bo to rozumie się samo przez się, bo ten larp był zbyt dobry żeby było ich choćby o jeden mniej.
Uważam, że ten Limes był najlepszy z wielu powodów:
* "Plaża" ograniczona do minimum - przychodzi taki czas w trakcie larpa, kiedy człowiek po prostu siada na dupsku i nie bardzo wie co ze sobą zrobić, bo wszystkie osoby z którymi ma questy są akurat w lesie albo musi fabularnie czekać na zmrok. Wtedy zaczynają się offtopy. Ale nie na LM V - MG'owie zadbali o to, żeby nikt - absolutnie nikt się nie nudził. Na przykład Franc chodził i ludziom przedmioty kradł, zwalając to potem na krasnale
* Gracze sami w sobie - odniosłem wrażenie, że na LM V było 90% stałych bywalców, którzy już doskonale wiedzieli na czym LM polegał i nie mieli problemu z wczuciem się w rolę postaci i pozostałe 10% nie-stałych bywalców szybko to łyknęło dzięki czemu klimat był na całej przestrzeni gry zachowany.
* Jasny cel, jasne zasady - pomijając osobiste wątki każdej postaci, wszyscy mieli konkretny cel na tej odsłonie: pokonać Tarwicza, dorzucić jak najwięcej do gara, żeby ziemię zyskać. To (moim zdaniem) bardzo pomagało w zjednoczeniu się postaci pod wspólnym hasłem, co nie do końca było na poprzednich odsłonach (znaczy było, ale nie jednoczyło za bardzo graczy).
* Pogoda - nic tak nie orzeźwia jak lekki chłód i odrobina deszczu. Moim zdaniem pogodę mieliśmy prawie że idealną na larpa, w przeciwieństwie do zeszłorocznego upału w którym człowiek chciał po prostu umrzeć.
Eventy, co mi szczególnie zapadły w pamięć i chciałbym je unieśmiertelnić słowem pisanym:
* Bieg świętego oburzenia pogan - od bramy Telsz do jeziora. My im spaliliśmy kaplicę w Olszadach, to oni nam totem nad jeziorem. Niestety co się nad samym jeziorem działo to już nie wiem, bo kątem oka dostrzegłem krzyżaka i chciałem go natłuc. A że nikt mi w tym nie pomógł i za długo mi to zajmowało to przyszły rycerze i mnie natłukli
* Wybieranie kapłanów w gaju - słyszałem, że zaliczyłem najbardziej epicki zgon na Limesie :p Może właśnie z tego powodu był to mój ulubiony moment tej gry. Jak wyszedłem z kręgu i usłyszałem "nie ciebie wybraliśmy", wstąpiło we mnie święte oburzenie do tego stopnia, że jak już z tej walki wyszedłem zwycięsko (i przez to przegrałem wybory na kapłana) to napyskowałem Gillitine prosto w twarz. I dostałem z liścia. I umarłem Óla, mam nadzieję że nie zepsułem sceny! I ten liść to był naprawdę fajny odruch, dopiero po kilku sekundach leżenia zorientowałem się co się stało
Mniejszych eventów, które były bardzo fajne też było mnóstwo (klątwa południcy, przyparcie do ziemi przez rycerza, sfailowana zasadzka Budgaiło ) ale za długo by o nich pisać.
Nie żałuję, że mi postać zeszła z tego świata, bo zabawa była naprawdę przednia nawet jako "chłop Mateusz", który pochodni nikomu oddać nie chciał :p
SŁAWA!
Milion ukłonów w stronę MG'ów i organizatorów, bo to rozumie się samo przez się, bo ten larp był zbyt dobry żeby było ich choćby o jeden mniej.
Uważam, że ten Limes był najlepszy z wielu powodów:
* "Plaża" ograniczona do minimum - przychodzi taki czas w trakcie larpa, kiedy człowiek po prostu siada na dupsku i nie bardzo wie co ze sobą zrobić, bo wszystkie osoby z którymi ma questy są akurat w lesie albo musi fabularnie czekać na zmrok. Wtedy zaczynają się offtopy. Ale nie na LM V - MG'owie zadbali o to, żeby nikt - absolutnie nikt się nie nudził. Na przykład Franc chodził i ludziom przedmioty kradł, zwalając to potem na krasnale
* Gracze sami w sobie - odniosłem wrażenie, że na LM V było 90% stałych bywalców, którzy już doskonale wiedzieli na czym LM polegał i nie mieli problemu z wczuciem się w rolę postaci i pozostałe 10% nie-stałych bywalców szybko to łyknęło dzięki czemu klimat był na całej przestrzeni gry zachowany.
* Jasny cel, jasne zasady - pomijając osobiste wątki każdej postaci, wszyscy mieli konkretny cel na tej odsłonie: pokonać Tarwicza, dorzucić jak najwięcej do gara, żeby ziemię zyskać. To (moim zdaniem) bardzo pomagało w zjednoczeniu się postaci pod wspólnym hasłem, co nie do końca było na poprzednich odsłonach (znaczy było, ale nie jednoczyło za bardzo graczy).
* Pogoda - nic tak nie orzeźwia jak lekki chłód i odrobina deszczu. Moim zdaniem pogodę mieliśmy prawie że idealną na larpa, w przeciwieństwie do zeszłorocznego upału w którym człowiek chciał po prostu umrzeć.
Eventy, co mi szczególnie zapadły w pamięć i chciałbym je unieśmiertelnić słowem pisanym:
* Bieg świętego oburzenia pogan - od bramy Telsz do jeziora. My im spaliliśmy kaplicę w Olszadach, to oni nam totem nad jeziorem. Niestety co się nad samym jeziorem działo to już nie wiem, bo kątem oka dostrzegłem krzyżaka i chciałem go natłuc. A że nikt mi w tym nie pomógł i za długo mi to zajmowało to przyszły rycerze i mnie natłukli
* Wybieranie kapłanów w gaju - słyszałem, że zaliczyłem najbardziej epicki zgon na Limesie :p Może właśnie z tego powodu był to mój ulubiony moment tej gry. Jak wyszedłem z kręgu i usłyszałem "nie ciebie wybraliśmy", wstąpiło we mnie święte oburzenie do tego stopnia, że jak już z tej walki wyszedłem zwycięsko (i przez to przegrałem wybory na kapłana) to napyskowałem Gillitine prosto w twarz. I dostałem z liścia. I umarłem Óla, mam nadzieję że nie zepsułem sceny! I ten liść to był naprawdę fajny odruch, dopiero po kilku sekundach leżenia zorientowałem się co się stało
Mniejszych eventów, które były bardzo fajne też było mnóstwo (klątwa południcy, przyparcie do ziemi przez rycerza, sfailowana zasadzka Budgaiło ) ale za długo by o nich pisać.
Nie żałuję, że mi postać zeszła z tego świata, bo zabawa była naprawdę przednia nawet jako "chłop Mateusz", który pochodni nikomu oddać nie chciał :p
SŁAWA!
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
Na początku największe podziękowania z mojej strony kieruję do MG wszyscy zrobiliście niesamowity klimat i nie pozwoliliście, żeby gra choć na chwilę siadła, napędzając wszystko, chociażby poprzez opowiadania przy ognisku - to było niesamowite słyszeć w formie opowieści niektóre wydarzenia, w których moja postać brała udział. Dzięki też wielkie za robienie mojej postaci wody z mózgu niemal przy każdej sprzyjającej okazji No i wisienka na torcie, czyli finał - niesamowite emocje, podziwiam, ile pracy włożyliście w przygotowanie wszystkiego SŁAWA WAM!
Salahadzie wielkie dzięki za prowadzenie kolejny rok mojej postaci i wzięcie pod swoje skrzydła wszystkich Harrachów! Dzięki za znoszenie mojej nadgorliwości graczowej i wspólne nakręcanie się (czego efektem są chociażby drzewa rodowe). No i za te wszystkie świetne sceny na samym larpie (chociażby za Jaksę i rzucanie szyszkami ) oraz wątek z pierścieniem
Zielarzu - dzięki za klimat i mącenie w głowie, jak zawsze jesteś w tym bezbłędny!
Urszulo - za bieg przełajowy przez las, żeby przekazać mi jakże radosną nowinę i św. Weronikę.
Francu - za Mamonę i za nawróconego Andrzeja oraz opowieści przy ognisku.
Wszystkim MG Technicznym dzięki za Waszą pracę i świetne jedzenie!
Dziękuję też wszystkim graczom - było nas niewielu, ale za to był w nas wielku duch i klimat Żmudzi! Dziękuję za grę wszystkim, z którymi zdarzyło mi się choć chwilę porozmawiać jak i tym, których tylko mijałam!
Onfisie, Frantisku, mężu mój już 3 rok - za znoszenie mnie jako swej małżonki na larpie i moich głupich pomysłów co do larpa poza nim (ale może w końcu się skusisz na silniczątko!), za epickie sceny z pierścieniem i przyprawianie mnie o palpitacje serca za każdym razem jak leciałeś się bić do lasu!
Mikesie, Vojtjechu Harrach - dzięki, żeś jednak nie był tak problematyczny jak się obawiałam i żeś sprostał roli.
Aver i Powój, Marcelko i Murve - za bycie moimi służkami, wierność, oddanie i rzetelne wykonywanie poleceń. Aver - dodatkowe dzięki za ponad półgodzinne odgrywanie rannej, niemal umierającej na stole w sołtysówce - jestem do teraz pod wrażeniem!
Marcinie, Biskupie - za tradycyjne już knucie w sołtysówce (i poza nią) zarówno te stricte fabularne jak i te podczas przerwy, po którym żeśmy się z sołtysówki ze śmiechu niemal wytoczyli!
Dziękuję też wszystkim pobożnym chrześcijanom - jeszcze sprawimy, że Żmudź ujrzy swe zakłamanie i przyjmie prawdę!
Poganom - dzięki za Wasz wyjątkowy klimat i za sprint nad jezioro, gdy ujrzeliście słup dymu znad jeziora no i za ogarnięcie sposobu na pokonanie Tarwicza, inaczej niechybnie wszyscy byśmy tam pomarli
Dzięki też za codzienne siedzenie do 4 przy ognisku, za picie i za śpiewanie! Cudowne dopełnienie!
SŁAWA! Z niecierpliwością czekam na wrześniową odsłonę! Trzeba przyznać, że ten Limes postawił poprzeczkę niezwykle wysoko - nie żałuję ani minuty spędzonej w Imiołkach!
Salahadzie wielkie dzięki za prowadzenie kolejny rok mojej postaci i wzięcie pod swoje skrzydła wszystkich Harrachów! Dzięki za znoszenie mojej nadgorliwości graczowej i wspólne nakręcanie się (czego efektem są chociażby drzewa rodowe). No i za te wszystkie świetne sceny na samym larpie (chociażby za Jaksę i rzucanie szyszkami ) oraz wątek z pierścieniem
Zielarzu - dzięki za klimat i mącenie w głowie, jak zawsze jesteś w tym bezbłędny!
Urszulo - za bieg przełajowy przez las, żeby przekazać mi jakże radosną nowinę i św. Weronikę.
Francu - za Mamonę i za nawróconego Andrzeja oraz opowieści przy ognisku.
Wszystkim MG Technicznym dzięki za Waszą pracę i świetne jedzenie!
Dziękuję też wszystkim graczom - było nas niewielu, ale za to był w nas wielku duch i klimat Żmudzi! Dziękuję za grę wszystkim, z którymi zdarzyło mi się choć chwilę porozmawiać jak i tym, których tylko mijałam!
Onfisie, Frantisku, mężu mój już 3 rok - za znoszenie mnie jako swej małżonki na larpie i moich głupich pomysłów co do larpa poza nim (ale może w końcu się skusisz na silniczątko!), za epickie sceny z pierścieniem i przyprawianie mnie o palpitacje serca za każdym razem jak leciałeś się bić do lasu!
Mikesie, Vojtjechu Harrach - dzięki, żeś jednak nie był tak problematyczny jak się obawiałam i żeś sprostał roli.
Aver i Powój, Marcelko i Murve - za bycie moimi służkami, wierność, oddanie i rzetelne wykonywanie poleceń. Aver - dodatkowe dzięki za ponad półgodzinne odgrywanie rannej, niemal umierającej na stole w sołtysówce - jestem do teraz pod wrażeniem!
Marcinie, Biskupie - za tradycyjne już knucie w sołtysówce (i poza nią) zarówno te stricte fabularne jak i te podczas przerwy, po którym żeśmy się z sołtysówki ze śmiechu niemal wytoczyli!
Dziękuję też wszystkim pobożnym chrześcijanom - jeszcze sprawimy, że Żmudź ujrzy swe zakłamanie i przyjmie prawdę!
Poganom - dzięki za Wasz wyjątkowy klimat i za sprint nad jezioro, gdy ujrzeliście słup dymu znad jeziora no i za ogarnięcie sposobu na pokonanie Tarwicza, inaczej niechybnie wszyscy byśmy tam pomarli
Dzięki też za codzienne siedzenie do 4 przy ognisku, za picie i za śpiewanie! Cudowne dopełnienie!
SŁAWA! Z niecierpliwością czekam na wrześniową odsłonę! Trzeba przyznać, że ten Limes postawił poprzeczkę niezwykle wysoko - nie żałuję ani minuty spędzonej w Imiołkach!
Kompania Czarnego Gryfa
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
Ta odsłona wyszła bardzo dobrze, klimatycznie, między innymi dzięki temu, że była kameralna i w zasadzie każdy kojarzył każdego.
O Finale (przez duże F) nie będę pisał. Powstaną o nim jeszcze elaboraty. Bardzo udany. Dziękuję, że daliście mi wyciąć serce potwora. Odczułem skok poziomu adrenaliny, kiedy robiłem sus w paszczę bestii (w locie dostając po oczach kwasem) a potem ścinałem serce :> Wiedźmak poziom 2.0. Srebrzony miecz już mam. Kto teraz złe słowo powie o Danille?
Brawo za pomysł i brawo za wykonanie.
Momentami bawiłem się źle (co pewnie dało się słyszeć w określeniach w stylu "ciemna dupa", kiedy czułem, że wali się na mnie wszystko), i czułem przestój (zwłaszcza na początku samej gry, kiedy mało kto chciał ze mną gadać). Odpowiedź na piątkowe pytanie -"A Ty co dziś zrobiłeś?" -"Przeżyłem" było tego doskonałym podsumowaniem. Odczułem też bezradność w wątku z wilkołakiem, nad którym pracowałem noc, dzień i noc.
Przeżyłem jednak sporo porywających scen, w których bawiłem się wybornie, za co dziękuję wszystkim, z którymi miałem przyjemność grać. Wygrany sąd boży (uwierzyłby kto, że Bogowie nie wierzą, żem bandyta? Mieliście sporo szczęścia Lidio i Onfisie, że jednak nie na śmierć i życie) i pojedynek (z pozdrowieniami dla Usula "Pipki" Budrysowicza. Wybacz, że spaliłem Linków, obiłem Cię, potarmosiłem i jeszcze dostałeś kopniaka, ale widziałem, że Cię to rajcuje :> Pamiętasz o umowie z krzyżykiem? Daniłło kocha tę czystą bezinteresowną złośliwość).
Scena zemsty na Bogunie była szczytem bezczelności, a co gorsza potem musiał jeszcze stawać po mojej stronie :>
Gdyby jeszcze któryś z chrześcijan przybył wieczorem w sobotę do Świętego Gaju, jego oczom ukazałaby się dziwaczna scena. Poganie się wyrzynali wzajemnie przed świętymi drzewami, przepychając stos kamieni. Sam widziałem. Finis Samogitiae!
Dziękuję chłopom, którzy weszli mi w szkodę. Mogłem sprawiedliwie Was obić. I kto powie, żem niesprawiedliwy bojar? Cywunie, liczę że Montwił drwal, któremu nadano ziemie (tfu, nowobojarski), jednak odpowie za szaber, niech mu nawet będzie, że po bojarsku. Bo jeśli nie, to jest wątek na kolejny Limes. :>
Dzięki za pomoc wszystkim pomocnikom - ludzkim i nieludzkim. Wiem, że to wymagało wysiłku. Tak, Badro, wiem, że kolejnym razem sama mnie zabijesz.
Dziękuję też wszystkim uczestnikom wyprawy Jaksy i wyprawy na wąpierza, który okazał się być upiorem i padł, gdyśmy na niego ruszyli kupą i powalili na ziemię. Pod maską widać było konsternację, gdy usłyszał ("E, to chyba nie ten...") :>
Edro, pierścień pamiętamy [*].
Dziękuję za bardzo dobry Limes MGom. Włożoną pracę było naprawdę widać.
Na końcu dziękuję poganom, z którymi spędziłem większość larpa.
Ja usiech vas pazdraulaju. Da pabaczenia u vierasni u Telszech.
Daniłło Wszesławowicz, kniaź z krwi Ruryka, bojar nad bojary.
O Finale (przez duże F) nie będę pisał. Powstaną o nim jeszcze elaboraty. Bardzo udany. Dziękuję, że daliście mi wyciąć serce potwora. Odczułem skok poziomu adrenaliny, kiedy robiłem sus w paszczę bestii (w locie dostając po oczach kwasem) a potem ścinałem serce :> Wiedźmak poziom 2.0. Srebrzony miecz już mam. Kto teraz złe słowo powie o Danille?
Brawo za pomysł i brawo za wykonanie.
Momentami bawiłem się źle (co pewnie dało się słyszeć w określeniach w stylu "ciemna dupa", kiedy czułem, że wali się na mnie wszystko), i czułem przestój (zwłaszcza na początku samej gry, kiedy mało kto chciał ze mną gadać). Odpowiedź na piątkowe pytanie -"A Ty co dziś zrobiłeś?" -"Przeżyłem" było tego doskonałym podsumowaniem. Odczułem też bezradność w wątku z wilkołakiem, nad którym pracowałem noc, dzień i noc.
Przeżyłem jednak sporo porywających scen, w których bawiłem się wybornie, za co dziękuję wszystkim, z którymi miałem przyjemność grać. Wygrany sąd boży (uwierzyłby kto, że Bogowie nie wierzą, żem bandyta? Mieliście sporo szczęścia Lidio i Onfisie, że jednak nie na śmierć i życie) i pojedynek (z pozdrowieniami dla Usula "Pipki" Budrysowicza. Wybacz, że spaliłem Linków, obiłem Cię, potarmosiłem i jeszcze dostałeś kopniaka, ale widziałem, że Cię to rajcuje :> Pamiętasz o umowie z krzyżykiem? Daniłło kocha tę czystą bezinteresowną złośliwość).
Scena zemsty na Bogunie była szczytem bezczelności, a co gorsza potem musiał jeszcze stawać po mojej stronie :>
Gdyby jeszcze któryś z chrześcijan przybył wieczorem w sobotę do Świętego Gaju, jego oczom ukazałaby się dziwaczna scena. Poganie się wyrzynali wzajemnie przed świętymi drzewami, przepychając stos kamieni. Sam widziałem. Finis Samogitiae!
Dziękuję chłopom, którzy weszli mi w szkodę. Mogłem sprawiedliwie Was obić. I kto powie, żem niesprawiedliwy bojar? Cywunie, liczę że Montwił drwal, któremu nadano ziemie (tfu, nowobojarski), jednak odpowie za szaber, niech mu nawet będzie, że po bojarsku. Bo jeśli nie, to jest wątek na kolejny Limes. :>
Dzięki za pomoc wszystkim pomocnikom - ludzkim i nieludzkim. Wiem, że to wymagało wysiłku. Tak, Badro, wiem, że kolejnym razem sama mnie zabijesz.
Dziękuję też wszystkim uczestnikom wyprawy Jaksy i wyprawy na wąpierza, który okazał się być upiorem i padł, gdyśmy na niego ruszyli kupą i powalili na ziemię. Pod maską widać było konsternację, gdy usłyszał ("E, to chyba nie ten...") :>
Edro, pierścień pamiętamy [*].
Dziękuję za bardzo dobry Limes MGom. Włożoną pracę było naprawdę widać.
Na końcu dziękuję poganom, z którymi spędziłem większość larpa.
Ja usiech vas pazdraulaju. Da pabaczenia u vierasni u Telszech.
Daniłło Wszesławowicz, kniaź z krwi Ruryka, bojar nad bojary.
Raz pewien mocarz, co nad mocarze,
nie chciał sąsiada poddać się karze.
Kark mu przestawił
I jemu prawił:
"Pipka jest z ciebie bojarze!".
nie chciał sąsiada poddać się karze.
Kark mu przestawił
I jemu prawił:
"Pipka jest z ciebie bojarze!".
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
Zawsze boję się że takie moje posty jak zacznę pisać nie skończą się...
W każdym razie... Woooooow... Limes stanął mi w czołówce larpów na które jeżdżę <3 Finał boski mimo podduszania franca bo wszyscy co go trzymali jako mackę Tarwicza oślepli i na ślepo ciągnęli linę, a gdy chcieli poluzować to ten tylko rzucił się na jednego i zaczął go jeść! Finał boski. I to jak przy ognisku wszyscy stali krzyczeli nie jestem głodny przepadnij tak długo w strachu póki MG nie zaczęli bić brawa oznajmiając. Ludzie to już koniec udało się!
A cały larp.. no boski. Z jednego wskrzeszania rok temu awansowałem do 2. A momentów epickich było...
moim nr 1 Jest akcja Daniło na biednym bogunie. Klęcząc w pierwszym rzędzie szczena mi opadła i długo ją zbierałem... A potem przedstawienie dla Velniasa, kiedy z pozoru zgrani poganie stwierdzili że się powybijają...
dalej miejsc już nie ma ale godnych pamiętania akcji jest sporo.
Walka z odyńcem - zapasy z zielarzem przez dobre 20 minut w lesie - boskie. Quest od zielarza związany z odyńcem i konsekwencjami - jeszcze lepsze - masz moje serce <3
Walka z Gettorem w gaju gdzie umarłem i wstałem - super. Aż soczewka mi wypadła a warto było ^^
Kolejna śmierć - dzięki Salahadzie za szał u stóp góry gdzie nade mną 3-5 krzyżaków. Konałem krwawiłem czarowano nade mną - wszystko
I z tej samej akcji stoimy nad pikselem gotowi go spalić z mieczami przy gardle i Ula - "czekaj, czarne pióro, czarne pióro!" Że tak powiem... rychło w czas xd
Oj dużo było, bardzo mi się podobało że wilczek odpowiadał mi na wycie - tylko się dziwię zawsze jak niemowa może mieć tak styrane gardło?
Przywiązanie do drzewa kobitki i atak wąpierza i wilka z dwóch stron.. jednym słowem nie nudziłem się, a odsłona motywuje do koniecznego przyjazdu na następną! Cud miód sława wszystko.
W każdym razie... Woooooow... Limes stanął mi w czołówce larpów na które jeżdżę <3 Finał boski mimo podduszania franca bo wszyscy co go trzymali jako mackę Tarwicza oślepli i na ślepo ciągnęli linę, a gdy chcieli poluzować to ten tylko rzucił się na jednego i zaczął go jeść! Finał boski. I to jak przy ognisku wszyscy stali krzyczeli nie jestem głodny przepadnij tak długo w strachu póki MG nie zaczęli bić brawa oznajmiając. Ludzie to już koniec udało się!
A cały larp.. no boski. Z jednego wskrzeszania rok temu awansowałem do 2. A momentów epickich było...
moim nr 1 Jest akcja Daniło na biednym bogunie. Klęcząc w pierwszym rzędzie szczena mi opadła i długo ją zbierałem... A potem przedstawienie dla Velniasa, kiedy z pozoru zgrani poganie stwierdzili że się powybijają...
dalej miejsc już nie ma ale godnych pamiętania akcji jest sporo.
Walka z odyńcem - zapasy z zielarzem przez dobre 20 minut w lesie - boskie. Quest od zielarza związany z odyńcem i konsekwencjami - jeszcze lepsze - masz moje serce <3
Walka z Gettorem w gaju gdzie umarłem i wstałem - super. Aż soczewka mi wypadła a warto było ^^
Kolejna śmierć - dzięki Salahadzie za szał u stóp góry gdzie nade mną 3-5 krzyżaków. Konałem krwawiłem czarowano nade mną - wszystko
I z tej samej akcji stoimy nad pikselem gotowi go spalić z mieczami przy gardle i Ula - "czekaj, czarne pióro, czarne pióro!" Że tak powiem... rychło w czas xd
Oj dużo było, bardzo mi się podobało że wilczek odpowiadał mi na wycie - tylko się dziwię zawsze jak niemowa może mieć tak styrane gardło?
Przywiązanie do drzewa kobitki i atak wąpierza i wilka z dwóch stron.. jednym słowem nie nudziłem się, a odsłona motywuje do koniecznego przyjazdu na następną! Cud miód sława wszystko.
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
No dobrze misie to teraz moja kolej:
Po pierwsze i najważniejsze: dziękuję i gratuluję MG! To co się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Odwaliliście kawał niesamowitej roboty i sława wam za to :3
A teraz różne uwagi:
~ Muszę przyznać, że branie bardzo knujnej postaci jak się nie zna terenu gry jest słabym pomysłem :/ Ale mimo wszystko i tak wyszło lepiej niż myślałam
~ Klimat - przed przyjazdem sądziłam, że przerwy techniczne będą wybijały wszystkich z rytmu, przez co klimat będzie się cały czas mieszał offtopem… I have never been so wrong! Klimat po prostu niesamowity. Opowieści przy ognisku, spacerki po lesie, każda bez wyjątku wycieczka do świętego gaju i obrządki pogańskie… WOW.
~Zagadka Tarwicza - genialnie było zrobione to, że wszystko zaczęło się od niewyjaśnionej bajki, w którą mało kto wierzył, a skończyło na gigantycznym potworze jedzącym ludzi z mackami (wciąż nie mogę wyjść z podziwu), które nie były takie proste do okiełznania. No i do tego dochodzi jeszcze fakt, że zmusiło nas to to współpracy, czyli czegoś, czego baaaardzo nie chcieliśmy
~ Ziółka - troszkę smutno, że wszyscy mogą je sobie bezkarnie zbierać, ale słyszałam pomysły na rozwiązanie problemu np. mogłoby być tak, że osoby które zbiorą ziółka zanoszą je do mg i jeśli na tych ziołach się nie znają i nie wiedzą co robią to mogą się zatruć zrywając trucizny, mieć okaleczone ręce od róż itp. wtedy może nie wszyscy by je zbierali…
~Poza tym sama atmosfera była świetna, czyli wesoła gromadka przemiłych ludzi w jednym małym przytulnym miejscu :3
~Bardzo podobał mi się bieg do świętego gaju podczas plecenia warkocza z lin… Który był baaaaaardzo długi… Swoją drogą Lape dziękujemy za profesjonalną pomoc
~Msza na zamku, przy okazji egzorcyzmu też była świetna! Genialnie odegranie opętanego i to całe zamieszanie wyszło super!
~Dziękuję Ci Driado za wyciągnięcie mnie w nocy do lasu. Dawno się nie najadłam tyle strachu :v Wąpierz i wilkołak, a ja przywiązana do drzewa - lepiej być nie mogło
Dawno się tak dobrze nie bawiłam, widzimy się za 3 miesiące!
Po pierwsze i najważniejsze: dziękuję i gratuluję MG! To co się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Odwaliliście kawał niesamowitej roboty i sława wam za to :3
A teraz różne uwagi:
~ Muszę przyznać, że branie bardzo knujnej postaci jak się nie zna terenu gry jest słabym pomysłem :/ Ale mimo wszystko i tak wyszło lepiej niż myślałam
~ Klimat - przed przyjazdem sądziłam, że przerwy techniczne będą wybijały wszystkich z rytmu, przez co klimat będzie się cały czas mieszał offtopem… I have never been so wrong! Klimat po prostu niesamowity. Opowieści przy ognisku, spacerki po lesie, każda bez wyjątku wycieczka do świętego gaju i obrządki pogańskie… WOW.
~Zagadka Tarwicza - genialnie było zrobione to, że wszystko zaczęło się od niewyjaśnionej bajki, w którą mało kto wierzył, a skończyło na gigantycznym potworze jedzącym ludzi z mackami (wciąż nie mogę wyjść z podziwu), które nie były takie proste do okiełznania. No i do tego dochodzi jeszcze fakt, że zmusiło nas to to współpracy, czyli czegoś, czego baaaardzo nie chcieliśmy
~ Ziółka - troszkę smutno, że wszyscy mogą je sobie bezkarnie zbierać, ale słyszałam pomysły na rozwiązanie problemu np. mogłoby być tak, że osoby które zbiorą ziółka zanoszą je do mg i jeśli na tych ziołach się nie znają i nie wiedzą co robią to mogą się zatruć zrywając trucizny, mieć okaleczone ręce od róż itp. wtedy może nie wszyscy by je zbierali…
~Poza tym sama atmosfera była świetna, czyli wesoła gromadka przemiłych ludzi w jednym małym przytulnym miejscu :3
~Bardzo podobał mi się bieg do świętego gaju podczas plecenia warkocza z lin… Który był baaaaaardzo długi… Swoją drogą Lape dziękujemy za profesjonalną pomoc
~Msza na zamku, przy okazji egzorcyzmu też była świetna! Genialnie odegranie opętanego i to całe zamieszanie wyszło super!
~Dziękuję Ci Driado za wyciągnięcie mnie w nocy do lasu. Dawno się nie najadłam tyle strachu :v Wąpierz i wilkołak, a ja przywiązana do drzewa - lepiej być nie mogło
Dawno się tak dobrze nie bawiłam, widzimy się za 3 miesiące!
- Dziadek Zielarz
- Mistrz Gry Fabularny
- Posty: 252
- Rejestracja: 10 maja 2013, 18:00
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
Autorzy zdaje się nie powinni oceniać swego dzieła, ale pokuszę się jednak o złamanie tej zasady
Z piątego Limesu jestem przeogromnie zadowolony. Chociaż procesowi tworzenia gry towarzyszyło wiele stresów, obaw co do ilości i składu graczy, a przez to samej jakości gry, chociaż przygotowania do finału były mozolne i pracochłonne, a jakby tego było mało życie osobiste MG'ów brało rozmaite wiraże wcale nie ułatwiające tworzenia, sama gra wyszła z tego obronną ręką i stała się, w mojej prywatnej opinii, najlepszą odsłoną spod szyldu Limes Mundi.
Najsampierw orgowie. Moi drodzy, bez was nie ma Limesu i w żadnym innym gronie nie chciałbym go robić. Sami wiecie ile to roboty i nie pojmuję, że wszystkim nam sprawia tyle frajdy roczne przygotowywanie się na trzy dni zapierdalania po lesie, niewyspania i miliona nerwów po drodze. A za to, że robota dobrze wykonana niech świadczy fakt, że w połowie gry znalazł się nawet czas by trójka MG'ów klimaciła sama dla siebie. Sława wam!
Gracze. Można się klepać po plecach i gratulować organizacji, ale bez was nie byłoby tej gry, a Tarwicz stałby sobie pośrodku Imiołek i wygrażał macką przejeżdżającym samochodom. To wy sprawiacie, że harcówka zmienia się w Żmudzką prowincję, a w lesie czają się strachy i potwory. Dzięki wam nie było offtopu (albo był śladowy - ja się nie natknąłem), klimat wylewał się z każdego kąta, a fabuła przybierała najrozmaitsze zakręty. Z roku na rok jest coraz lepiej, aż boję się myśleć co będzie we wrześniu
Sława wam!
Wplatając jednak słowo rozsądku - nie spoczywajmy na laurach, istnieje szansa, że na Limesie VI pojawi się morze ludzi i zaczną nas trapić stare problemy, trzeba uderzyć w nie całą tą pozytywną energią jaką teraz wspólnie wypracowaliśmy.
Samej fabuły, zdarzeń i wspominek nie będę precyzyjnie rozbijał na poszczególne sceny, bo było ich tak wiele, każda równie dobra i pamiętna, że nie starczyłoby miejsca i czasu na wymieniankę, a wspomnienie ich w nienależyty sposób, byłoby zwykłą ujmą. Zbiorczo dziękuję tym wszystkim, z którymi przeżyłem fantastyczne chwile na grze, jesteście wspaniali, prowadzić dla was to prawdziwa przyjemność.
Pozwolę sobie tylko wymienić coś co w moim odczuciu było milowym skokiem naprzód w stosunku do poprzednich gier, a mianowicie ognisko.
O ile poprzednio wszyscy doświadczali duchów, potworów, spisków, intryg, śmierci i innych dziwów, o tyle po raz pierwszy udało się zrobić niesamowity klimat siedzenia przy ogniu. Były niepewne spojrzenia w ciemność, były zdawkowe rozmowy, były wreszcie opowieści. Po całym dniu biegania za przygodą cudownie było zasiąść z wami w kręgu, posłuchać, podsuszyć buty i czasem pobajdurzyć. Za to wam serdecznie dziękuję.
Do zobaczenia na krańcu świata.
Bywajcie.
PS: Cieszę się, że podobała się wam dzika świnia w moim wykonaniu, postaram się o więcej
Z piątego Limesu jestem przeogromnie zadowolony. Chociaż procesowi tworzenia gry towarzyszyło wiele stresów, obaw co do ilości i składu graczy, a przez to samej jakości gry, chociaż przygotowania do finału były mozolne i pracochłonne, a jakby tego było mało życie osobiste MG'ów brało rozmaite wiraże wcale nie ułatwiające tworzenia, sama gra wyszła z tego obronną ręką i stała się, w mojej prywatnej opinii, najlepszą odsłoną spod szyldu Limes Mundi.
Najsampierw orgowie. Moi drodzy, bez was nie ma Limesu i w żadnym innym gronie nie chciałbym go robić. Sami wiecie ile to roboty i nie pojmuję, że wszystkim nam sprawia tyle frajdy roczne przygotowywanie się na trzy dni zapierdalania po lesie, niewyspania i miliona nerwów po drodze. A za to, że robota dobrze wykonana niech świadczy fakt, że w połowie gry znalazł się nawet czas by trójka MG'ów klimaciła sama dla siebie. Sława wam!
Gracze. Można się klepać po plecach i gratulować organizacji, ale bez was nie byłoby tej gry, a Tarwicz stałby sobie pośrodku Imiołek i wygrażał macką przejeżdżającym samochodom. To wy sprawiacie, że harcówka zmienia się w Żmudzką prowincję, a w lesie czają się strachy i potwory. Dzięki wam nie było offtopu (albo był śladowy - ja się nie natknąłem), klimat wylewał się z każdego kąta, a fabuła przybierała najrozmaitsze zakręty. Z roku na rok jest coraz lepiej, aż boję się myśleć co będzie we wrześniu
Sława wam!
Wplatając jednak słowo rozsądku - nie spoczywajmy na laurach, istnieje szansa, że na Limesie VI pojawi się morze ludzi i zaczną nas trapić stare problemy, trzeba uderzyć w nie całą tą pozytywną energią jaką teraz wspólnie wypracowaliśmy.
Samej fabuły, zdarzeń i wspominek nie będę precyzyjnie rozbijał na poszczególne sceny, bo było ich tak wiele, każda równie dobra i pamiętna, że nie starczyłoby miejsca i czasu na wymieniankę, a wspomnienie ich w nienależyty sposób, byłoby zwykłą ujmą. Zbiorczo dziękuję tym wszystkim, z którymi przeżyłem fantastyczne chwile na grze, jesteście wspaniali, prowadzić dla was to prawdziwa przyjemność.
Pozwolę sobie tylko wymienić coś co w moim odczuciu było milowym skokiem naprzód w stosunku do poprzednich gier, a mianowicie ognisko.
O ile poprzednio wszyscy doświadczali duchów, potworów, spisków, intryg, śmierci i innych dziwów, o tyle po raz pierwszy udało się zrobić niesamowity klimat siedzenia przy ogniu. Były niepewne spojrzenia w ciemność, były zdawkowe rozmowy, były wreszcie opowieści. Po całym dniu biegania za przygodą cudownie było zasiąść z wami w kręgu, posłuchać, podsuszyć buty i czasem pobajdurzyć. Za to wam serdecznie dziękuję.
Do zobaczenia na krańcu świata.
Bywajcie.
PS: Cieszę się, że podobała się wam dzika świnia w moim wykonaniu, postaram się o więcej
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
Ja sobie pozwolę podzielić posty na dwa, na wrażenia i podziękowania :)
Uważam że była to najlepsza z wszystkich odsłon. Być może patrzę na to przez pryzmat postaci, która szalenie mi się podobała i z którą było mi dobrze w każdym momencie czy zrobiła coś dobrego czy złego.
LEŚNE LICHO z tej strony :3 tak btw
Podziękowaniaaaa
JANKOWI - za to że byłeś, plułeś alkoholem, zaglądałeś ludziom pod spódnice, przepychałeś się i chowałeś w studni :3
Dziękuje wszystkim MGom fabularnym (Urszula, Franc, Salahad, Zielarz) - za wspaniały świat i wszystko co dla nas przygotowali, historie, opowieści i niezwykłe zdarzenia. Za to że macie siłę i energię i pomimo wielu trudów nadal uszczęśliwiacie nas limesem!
MG technicznym (Bestia, Dymek, Nagash) - za wspieranie całej gry, wyręczanie i pomaganie fabularnym w kwestiach npcowych, questowych, potworowych, przyziemnych i tych większych. Za wszystko!
Orgom (Paulina, Civril, Inka, Mavelle) - których była trójka od początku, z Mav która na szczęście dotarła nie dużo później, ale daliśmy radę! Mam nadzieję że nasz skład nigdy się już nie zmniejszy, a z czasem wzrośnie i zostanie większy :P że tak powiem.
ZBYSZKOWI - Okiem Kruka - bardzo dziękuję (myślę że nie tylko ja), że byłeś z nami! Że ktoś uwiecznił pogan w walkach, rytuałach, chrześcijan nad jeziorem czy nocne koszmary! Nie spodziewałam się że pojawi się ktoś taki jak ty, kto będzie robił zdjęcia zupełnie nieinwazyjnie, ba pomagając robić klimat fleszem! Czy samym klimaceniem! Mam nadzieję że dobrze się bawiłeś i będziesz z nami ile się da :D SŁAWA ZBYSZKOWI!
* * *
* wrażenia i sceny które utkwiły mi w pamięci w osobnym poście bo CZUJĘ że strasznie chcę o wszystkim opowiedzieć ;3
Urszuli - za bycie moim MG, wspaniałe sceny, uspokojenie mnie w chwili zwątpienia i za organizowanie i koordynowanie wszystkiego! Za to że miałaś czas i siłę zająć się moją postacią i postawić ją na nogi. Gdyby nie Ty nigdy nie wiedziałabym co to znaczy jarać się jak pochodnia ^^ na limesie
Franc - za poradzenie sobie z nawałem pracy i wszystkiego co miałeś na głowie. Wielkie zaangażowanie w stroje, crafting i odgrywanie. Za to jak wiele się zmieniło. Za to że jesteś :* ja wiem że to tak z mojej strony bardziej personalnie, bo widziałam ile się przygotowywałeś i jak siedziałeś po nocach, ale w grze miałam do czynienia tylko z ułamkiem Twoich kreacji i mistrzowania, a i tak utkwiło mi to w pamięci
Zielarz - za historie z odyńcem, za myśliwego, klimacenie i miły uśmiech za każdym razem jak się gdzieś tam napatoczyłam
Salahad - za nocne przygody (jakkolwiek to nie brzmi), prowadzone przez ciebie wątki nocą ZAWSZE będą dla mnie niesamowicie ciekawe i niepokojące bo nigdy nie wiem co genialnego przyjdzie Ci do głowy :3 i tym razem było bezbłędnie
Nagashowi - za śmiechy, za powagę kiedy trzeba, za okropnie wkurzającego i straszącego wąpierza, i pomoc techniczną :3
Bestii - za wspieranie mnie, wszystkie emocjonujące nocne mary i nie zabicie nas za ilość zebranych ziół :o
Dymkowi - za pyszne jedzenie, ZA TARWICZA! I wytrzymywanie mojego przesiadywania w kuchni z KUPĄ kosmetyków :3
Paulinie - za ABSOLUTNIE wszystko, grę, spotkania przed grą, pomoc w stroju, za szycie, za orgowanie, latanie po materiałowym zagłębiu, lekkie upijanie, złoszczenie się, cieszenie, nakręcanie, za to że mimo tego że miałyśmy tak związane postacie to nie właziłyśmy sobie na głowę... za wszystko! WSZYSTKO! I najbardziej :D
Ludzie Lasu - Lape, Sigita, Tar - nie umiem sobie wyobrazić jak moja gra miałaby wyglądać bez was, nadaliście tak wielki sens mojej postaci tu w Telszach i coś czego nigdy w życiu nie miała. Każdy z was kreował swojego bohatera fenomenalnie i nie umiem rozpatrywać już Licho w kategorii "bez" naszej całej gromadki! Mimo że wiem, że jeszcze wiele przednią do pełnej akceptacji
Beimes - Michał - życia to Ty mi napsułeś, a i na pomagałeś :o straszny stwór, ale strasznie ciekawy - nie wiem jak to zrobiłeś ale wykreował mi sie w głowie jego obraz dokładnie tak jak powinien. PODRĘCZNIKOWO :D PS: czary uzdrawiające na mnie działają. Więc nie daliśmy plamy :3
Sigo - po prostu takiego porządku brakowało, zaangażowania, i nie wiedzieć czemu nawet ludzie nie znający starego obyczaju rozumieli co i dlaczego chcesz wprowadzić. No i za dowódców!
Sigurd - (nie wiem czy dobrze piszę imię) wreszcie cywun z najprawdziwszego i najlepszego zdarzenia. Bardzo się ciesze że w końcu miałam okazje z Tobą grać. Mimo, że nasze postacie nie podzielają wiary to Licho przepada za towarzystwem Sigurda!
Hermesowi? Nie wiem jak was nazywać :3 - Rion, Badra, Kowal - Naprawdę dobrze się z wami grało, gdyby nie Badra to pewnie nadal miałabym dziury między żebrami. Podobało mi się knucie i bieganie po lesie i te zmiany wobec Hieronima z Piórami i bez
Werner - za obrzydliwego Daniłę i pozbawianie mnie posiłków misjami wzbudzającymi u Licho litość XD
Eysvydas - za polowanie i cudownie zaśpiewaną pieśń odyńca!
GRUPA MACKI KRWI - bardzo wam dziękuję za skupienie i bezbłędną akcję :) nie wiem czy wiecie, ale nasza macka prywatnie to sztuki walki zna! (Salahad). Nie wylaliście żadnej kropli, odgrywaliście wszystko jak trzeba i daliście z siebie wszystko! Sława wam!
Przecława - za grę podczas uczty i spor na wiecu :3 było ciekawie
Onfis - za agresję i mocne sceny i za to żeśmy się ładnie na wąpierza mimo zwad zgadali ^^
Wszystkim poganom - za zaangażowanie i powagę wtedy kiedy było trzeba
Wszystkim graczom - bo uważam że każdy z nas i was zagrał świetnie i dało się z każdy grac mimo zwad i różnic, nie było offtopów i nie było zgrzytów. NIE BYŁO!
Uważam że była to najlepsza z wszystkich odsłon. Być może patrzę na to przez pryzmat postaci, która szalenie mi się podobała i z którą było mi dobrze w każdym momencie czy zrobiła coś dobrego czy złego.
LEŚNE LICHO z tej strony :3 tak btw
Podziękowaniaaaa
JANKOWI - za to że byłeś, plułeś alkoholem, zaglądałeś ludziom pod spódnice, przepychałeś się i chowałeś w studni :3
Dziękuje wszystkim MGom fabularnym (Urszula, Franc, Salahad, Zielarz) - za wspaniały świat i wszystko co dla nas przygotowali, historie, opowieści i niezwykłe zdarzenia. Za to że macie siłę i energię i pomimo wielu trudów nadal uszczęśliwiacie nas limesem!
MG technicznym (Bestia, Dymek, Nagash) - za wspieranie całej gry, wyręczanie i pomaganie fabularnym w kwestiach npcowych, questowych, potworowych, przyziemnych i tych większych. Za wszystko!
Orgom (Paulina, Civril, Inka, Mavelle) - których była trójka od początku, z Mav która na szczęście dotarła nie dużo później, ale daliśmy radę! Mam nadzieję że nasz skład nigdy się już nie zmniejszy, a z czasem wzrośnie i zostanie większy :P że tak powiem.
ZBYSZKOWI - Okiem Kruka - bardzo dziękuję (myślę że nie tylko ja), że byłeś z nami! Że ktoś uwiecznił pogan w walkach, rytuałach, chrześcijan nad jeziorem czy nocne koszmary! Nie spodziewałam się że pojawi się ktoś taki jak ty, kto będzie robił zdjęcia zupełnie nieinwazyjnie, ba pomagając robić klimat fleszem! Czy samym klimaceniem! Mam nadzieję że dobrze się bawiłeś i będziesz z nami ile się da :D SŁAWA ZBYSZKOWI!
* * *
* wrażenia i sceny które utkwiły mi w pamięci w osobnym poście bo CZUJĘ że strasznie chcę o wszystkim opowiedzieć ;3
Urszuli - za bycie moim MG, wspaniałe sceny, uspokojenie mnie w chwili zwątpienia i za organizowanie i koordynowanie wszystkiego! Za to że miałaś czas i siłę zająć się moją postacią i postawić ją na nogi. Gdyby nie Ty nigdy nie wiedziałabym co to znaczy jarać się jak pochodnia ^^ na limesie
Franc - za poradzenie sobie z nawałem pracy i wszystkiego co miałeś na głowie. Wielkie zaangażowanie w stroje, crafting i odgrywanie. Za to jak wiele się zmieniło. Za to że jesteś :* ja wiem że to tak z mojej strony bardziej personalnie, bo widziałam ile się przygotowywałeś i jak siedziałeś po nocach, ale w grze miałam do czynienia tylko z ułamkiem Twoich kreacji i mistrzowania, a i tak utkwiło mi to w pamięci
Zielarz - za historie z odyńcem, za myśliwego, klimacenie i miły uśmiech za każdym razem jak się gdzieś tam napatoczyłam
Salahad - za nocne przygody (jakkolwiek to nie brzmi), prowadzone przez ciebie wątki nocą ZAWSZE będą dla mnie niesamowicie ciekawe i niepokojące bo nigdy nie wiem co genialnego przyjdzie Ci do głowy :3 i tym razem było bezbłędnie
Nagashowi - za śmiechy, za powagę kiedy trzeba, za okropnie wkurzającego i straszącego wąpierza, i pomoc techniczną :3
Bestii - za wspieranie mnie, wszystkie emocjonujące nocne mary i nie zabicie nas za ilość zebranych ziół :o
Dymkowi - za pyszne jedzenie, ZA TARWICZA! I wytrzymywanie mojego przesiadywania w kuchni z KUPĄ kosmetyków :3
Paulinie - za ABSOLUTNIE wszystko, grę, spotkania przed grą, pomoc w stroju, za szycie, za orgowanie, latanie po materiałowym zagłębiu, lekkie upijanie, złoszczenie się, cieszenie, nakręcanie, za to że mimo tego że miałyśmy tak związane postacie to nie właziłyśmy sobie na głowę... za wszystko! WSZYSTKO! I najbardziej :D
Ludzie Lasu - Lape, Sigita, Tar - nie umiem sobie wyobrazić jak moja gra miałaby wyglądać bez was, nadaliście tak wielki sens mojej postaci tu w Telszach i coś czego nigdy w życiu nie miała. Każdy z was kreował swojego bohatera fenomenalnie i nie umiem rozpatrywać już Licho w kategorii "bez" naszej całej gromadki! Mimo że wiem, że jeszcze wiele przednią do pełnej akceptacji
Beimes - Michał - życia to Ty mi napsułeś, a i na pomagałeś :o straszny stwór, ale strasznie ciekawy - nie wiem jak to zrobiłeś ale wykreował mi sie w głowie jego obraz dokładnie tak jak powinien. PODRĘCZNIKOWO :D PS: czary uzdrawiające na mnie działają. Więc nie daliśmy plamy :3
Sigo - po prostu takiego porządku brakowało, zaangażowania, i nie wiedzieć czemu nawet ludzie nie znający starego obyczaju rozumieli co i dlaczego chcesz wprowadzić. No i za dowódców!
Sigurd - (nie wiem czy dobrze piszę imię) wreszcie cywun z najprawdziwszego i najlepszego zdarzenia. Bardzo się ciesze że w końcu miałam okazje z Tobą grać. Mimo, że nasze postacie nie podzielają wiary to Licho przepada za towarzystwem Sigurda!
Hermesowi? Nie wiem jak was nazywać :3 - Rion, Badra, Kowal - Naprawdę dobrze się z wami grało, gdyby nie Badra to pewnie nadal miałabym dziury między żebrami. Podobało mi się knucie i bieganie po lesie i te zmiany wobec Hieronima z Piórami i bez
Werner - za obrzydliwego Daniłę i pozbawianie mnie posiłków misjami wzbudzającymi u Licho litość XD
Eysvydas - za polowanie i cudownie zaśpiewaną pieśń odyńca!
GRUPA MACKI KRWI - bardzo wam dziękuję za skupienie i bezbłędną akcję :) nie wiem czy wiecie, ale nasza macka prywatnie to sztuki walki zna! (Salahad). Nie wylaliście żadnej kropli, odgrywaliście wszystko jak trzeba i daliście z siebie wszystko! Sława wam!
Przecława - za grę podczas uczty i spor na wiecu :3 było ciekawie
Onfis - za agresję i mocne sceny i za to żeśmy się ładnie na wąpierza mimo zwad zgadali ^^
Wszystkim poganom - za zaangażowanie i powagę wtedy kiedy było trzeba
Wszystkim graczom - bo uważam że każdy z nas i was zagrał świetnie i dało się z każdy grac mimo zwad i różnic, nie było offtopów i nie było zgrzytów. NIE BYŁO!
Re: Limes Mundi V - wrażenia i podziękowania
Limes jak zwykle na najwyższym poziomie! Po trzech dniach na krańcu świata, na obsranej Żmudzi strasznie trudno jest powrócić do rzeczywistości.
Jako gracz jestem pod wielkim wrażeniem pracy, pomysłowości i zaangażowania MG w cały projekt. Obyście mieli cały czas tyle sił i chęci! Dziękuję!
Jako postać natomiast skopałam wiele spraw. Miałam tyle planów i prawie nic nie wypaliło. Mogę tylko sobie pluć w brodę i mieć nadzieję, że nadrobię wszystko na następnej odsłonie. Zaangażowałam się w głównego questa, a moje cele zeszły na drugi plan. Za to byłam przy wielu niesamowitych scenach, jak polowanie na odyńca, rytuał w Świętym Gaju czy szarża pogan przez Telsze nad jezioro
Dziękuję wszystkim, z którymi zamieniłam choćby słówko na larpie! Wszyscy tworzyliście fantastyczny klimat Limes Mundi. Byle do września!
Jako gracz jestem pod wielkim wrażeniem pracy, pomysłowości i zaangażowania MG w cały projekt. Obyście mieli cały czas tyle sił i chęci! Dziękuję!
Jako postać natomiast skopałam wiele spraw. Miałam tyle planów i prawie nic nie wypaliło. Mogę tylko sobie pluć w brodę i mieć nadzieję, że nadrobię wszystko na następnej odsłonie. Zaangażowałam się w głównego questa, a moje cele zeszły na drugi plan. Za to byłam przy wielu niesamowitych scenach, jak polowanie na odyńca, rytuał w Świętym Gaju czy szarża pogan przez Telsze nad jezioro
Dziękuję wszystkim, z którymi zamieniłam choćby słówko na larpie! Wszyscy tworzyliście fantastyczny klimat Limes Mundi. Byle do września!