Limesowy śpiewnik IV
: 08 września 2014, 22:13
Werner:
O kosińach prawdę powie
Visz, żmudzkiego kawał człeka.
One grube i śmierdzące,
Sikają do mleka.
Hej Montwille, gadaj draniu,
Gdzie jest obiecana kasa?
Płacić rzecz to jest nie moja,
A Putawirasa.
Bój to godny by go sławić,
Choć obkupion groszem drogo.
Wieść gmin niesie, że Żmudzini
pobili nikogo.
Kiedy Tashę stłukła banda
Pogoniła jej ochronę.
Ta pomknęła wnet po pomoc,
Ale nie w tę stronę.
Viking, Niemiec i brat mniejszy
Do stanicy się udali
Gdy Daniłło z grupą Prusów
Jeńca podwieszali.
Tedy kniaź im odpowiedział,
Pokazując Tashę w górze:
"Z nią tu grzecznie rozmawiamy,
Choć ona na sznurze"
Rzeknie Wojciech nóż trzymając:
"Przeciw wam się stanąć ważę!"
Pchnął jednego, dwóch przerzucił
Mocarz nad mocarze!
Chciał usypiać, a drwa rąbał,
Chciał porywać, a polował,
Może słaby zbój z Ramoty
Ale nie głodował.
Kto tam skacze i stepuje?
Kto tam pośród nocy hasa?
Czy to ryczy jeleń chętny?
Nie, to duch Tadasa.
Nocą w lesie kniaź Daniłło,
Broniąc życia cywunicy,
Tak ją ciałem swym osłonił,
Że odarł z spódnicy.
Będzie cywun miał nauczkę
Przestać nocą chciał być miły,
A na ręce jej pozostał
Ślad zębów Daniłły.
Podli zbójcy nim Olszady
Splądrowali w cieniu borów
Pili dobrą truskawkówkę,
Ale z muchomorów.
Gdy Urszula zachrypnęła -
Chciała nocą dać drapaka,
Werner głos jej skomentował
Jako głos ślimaka.
O kosińach prawdę powie
Visz, żmudzkiego kawał człeka.
One grube i śmierdzące,
Sikają do mleka.
Hej Montwille, gadaj draniu,
Gdzie jest obiecana kasa?
Płacić rzecz to jest nie moja,
A Putawirasa.
Bój to godny by go sławić,
Choć obkupion groszem drogo.
Wieść gmin niesie, że Żmudzini
pobili nikogo.
Kiedy Tashę stłukła banda
Pogoniła jej ochronę.
Ta pomknęła wnet po pomoc,
Ale nie w tę stronę.
Viking, Niemiec i brat mniejszy
Do stanicy się udali
Gdy Daniłło z grupą Prusów
Jeńca podwieszali.
Tedy kniaź im odpowiedział,
Pokazując Tashę w górze:
"Z nią tu grzecznie rozmawiamy,
Choć ona na sznurze"
Rzeknie Wojciech nóż trzymając:
"Przeciw wam się stanąć ważę!"
Pchnął jednego, dwóch przerzucił
Mocarz nad mocarze!
Chciał usypiać, a drwa rąbał,
Chciał porywać, a polował,
Może słaby zbój z Ramoty
Ale nie głodował.
Kto tam skacze i stepuje?
Kto tam pośród nocy hasa?
Czy to ryczy jeleń chętny?
Nie, to duch Tadasa.
Nocą w lesie kniaź Daniłło,
Broniąc życia cywunicy,
Tak ją ciałem swym osłonił,
Że odarł z spódnicy.
Będzie cywun miał nauczkę
Przestać nocą chciał być miły,
A na ręce jej pozostał
Ślad zębów Daniłły.
Podli zbójcy nim Olszady
Splądrowali w cieniu borów
Pili dobrą truskawkówkę,
Ale z muchomorów.
Gdy Urszula zachrypnęła -
Chciała nocą dać drapaka,
Werner głos jej skomentował
Jako głos ślimaka.