Wprowadzenie fabularne Limes Mundi IX "Owoce wojny"
: 17 kwietnia 2017, 22:09
WPROWADZENIE FABULARNE LIMES MUNDI IX OWOCE WOJNY
Karzeł jest martwy! Kunigas Jaksa - władca północno-zachodniej Żmudzi zamordowany. Wieść ta niczym gorejąca strzała, pomknęła przez Żmudź od chaty do chaty, od wsi do wsi, od grodu do grodu, a potem jeszcze dalej ku Inflantom, Litwie, ziemiom zakonnym, a nawet odległej Rusi i Królestwu Polskiemu. Ślad jej przelotu znaczyły ogniska niepokojów, które wkrótce przerodziły się w pożogę wojny domowej. W gąszczu gorączkowo powtarzanych plotek i domysłów przewijały się zawsze dwie informacje: za morderstwem Kunigasa stała grupa telszańskich możnych, a zamachowcom patronował konkurent Jaksy - Książę Tvirbutas. Nim jeszcze krew potężnego karła wsiąknęła w podłogę pod jego tronem, spiskowcy już składali przysięgi swojemu nowemu Panu. Ten zaś plując na prawa boskie i ludzkie, przyjął z ich rąk skrwawioną koronę, jednocząc w swym ręku większość ziem żmudzkich, a następnie depcząc wiarę przodków, przyjął chrzest z rąk biskupa Sylwana von der Ropp.
Na efekt tak przeniewierczych decyzji nie trzeba było długo czekać. Żmudź stanęła w ogniu, a korytami rzek zaczęła płynąć braterska krew. Już w kilka tygodni po śmierci karła przeciw Tvirbutasowi zbuntowała się większość podległych wcześniej Jaksie grodów, a Ci z bojarów, którzy nie zdecydowali się na wystąpienie przeciw uzurpatorowi otwarcie, zaczęli ściągać do domeny Kunigasa Budginasa - Pana na północno-wschodnich rubieżach Żmudzi.
Za rozgrywki możnych najwyższą cenę jak zwykle przyszło płacić maluczkim. Gdzie okiem sięgnąć w niebo wzbijały się dymy ze spalonych grodów i pomordowanych wsi, a drzewa uginały się pod ciężarem wisielców. Tygodnie zmieniały się w miesiące, a pośród nieustających rzezi już tylko niewielu pamiętało, że w tej całej wojnie chodziło kiedyś o coś więcej niż prywatne porachunki i wzajemną nienawiść.
Napierający od północy i wschodu Krzyżacy, dobrze wykorzystali daną im przez spiskowców szansę. Wojska zakonne nie napotykając niemal na żaden opór, poczęły wdzierać się coraz głębiej na ziemie, których nie miał już kto bronić, bowiem ich mieszkańców albo wymordowano, albo pognano w kolumnach niewolników ku jeszcze gorszemu losowi.
Trwożne spojrzenie kierowano także na południe, gdzie wieść o śmierci Jaksy wywołała wrzenie na dworze wielkoksiążęcym. Było jasnym, że śmierć brata Wielkiej Księżnej Litewskiej - Vikinty - najpotężniejszej kobiety w tej części Europy - nie przejdzie bez echa...
Po wielu miesiącach bratobójczych walk oczywistym stało się, że Tvirbutas nie jest w stanie utrzymać zagarniętych przez siebie ziem. Pomimo olbrzymich wysiłków militarnych i wielkich nakładów finansowych było jasnym, że wiele grodów z dawnego władztwa Jasky, zostało bezpowrotnie utraconych. Ziemię telszańską od której zaczęła się pożoga, udało mu się zachować, co jednak kosztowało wiele zabiegów dyplomatycznych, a uzyskany spokój może okazać się kruchy i niepewny. Po niemal rocznej nieobecności Kunigas wraca do Telsz, gdzie podczas uczty przyjaźni odnowiona ma zostać, złożona mu rok wcześniej przez telszeńskich możnych, przysięga wierności. Wydarzenie to zapewne ściągnie do wsi nie tylko wysoko urodzonych, ale i chłopów, czy nawet przebywających w okolicy zagranicznych gości.
Karzeł jest martwy! Kunigas Jaksa - władca północno-zachodniej Żmudzi zamordowany. Wieść ta niczym gorejąca strzała, pomknęła przez Żmudź od chaty do chaty, od wsi do wsi, od grodu do grodu, a potem jeszcze dalej ku Inflantom, Litwie, ziemiom zakonnym, a nawet odległej Rusi i Królestwu Polskiemu. Ślad jej przelotu znaczyły ogniska niepokojów, które wkrótce przerodziły się w pożogę wojny domowej. W gąszczu gorączkowo powtarzanych plotek i domysłów przewijały się zawsze dwie informacje: za morderstwem Kunigasa stała grupa telszańskich możnych, a zamachowcom patronował konkurent Jaksy - Książę Tvirbutas. Nim jeszcze krew potężnego karła wsiąknęła w podłogę pod jego tronem, spiskowcy już składali przysięgi swojemu nowemu Panu. Ten zaś plując na prawa boskie i ludzkie, przyjął z ich rąk skrwawioną koronę, jednocząc w swym ręku większość ziem żmudzkich, a następnie depcząc wiarę przodków, przyjął chrzest z rąk biskupa Sylwana von der Ropp.
Na efekt tak przeniewierczych decyzji nie trzeba było długo czekać. Żmudź stanęła w ogniu, a korytami rzek zaczęła płynąć braterska krew. Już w kilka tygodni po śmierci karła przeciw Tvirbutasowi zbuntowała się większość podległych wcześniej Jaksie grodów, a Ci z bojarów, którzy nie zdecydowali się na wystąpienie przeciw uzurpatorowi otwarcie, zaczęli ściągać do domeny Kunigasa Budginasa - Pana na północno-wschodnich rubieżach Żmudzi.
Za rozgrywki możnych najwyższą cenę jak zwykle przyszło płacić maluczkim. Gdzie okiem sięgnąć w niebo wzbijały się dymy ze spalonych grodów i pomordowanych wsi, a drzewa uginały się pod ciężarem wisielców. Tygodnie zmieniały się w miesiące, a pośród nieustających rzezi już tylko niewielu pamiętało, że w tej całej wojnie chodziło kiedyś o coś więcej niż prywatne porachunki i wzajemną nienawiść.
Napierający od północy i wschodu Krzyżacy, dobrze wykorzystali daną im przez spiskowców szansę. Wojska zakonne nie napotykając niemal na żaden opór, poczęły wdzierać się coraz głębiej na ziemie, których nie miał już kto bronić, bowiem ich mieszkańców albo wymordowano, albo pognano w kolumnach niewolników ku jeszcze gorszemu losowi.
Trwożne spojrzenie kierowano także na południe, gdzie wieść o śmierci Jaksy wywołała wrzenie na dworze wielkoksiążęcym. Było jasnym, że śmierć brata Wielkiej Księżnej Litewskiej - Vikinty - najpotężniejszej kobiety w tej części Europy - nie przejdzie bez echa...
Po wielu miesiącach bratobójczych walk oczywistym stało się, że Tvirbutas nie jest w stanie utrzymać zagarniętych przez siebie ziem. Pomimo olbrzymich wysiłków militarnych i wielkich nakładów finansowych było jasnym, że wiele grodów z dawnego władztwa Jasky, zostało bezpowrotnie utraconych. Ziemię telszańską od której zaczęła się pożoga, udało mu się zachować, co jednak kosztowało wiele zabiegów dyplomatycznych, a uzyskany spokój może okazać się kruchy i niepewny. Po niemal rocznej nieobecności Kunigas wraca do Telsz, gdzie podczas uczty przyjaźni odnowiona ma zostać, złożona mu rok wcześniej przez telszeńskich możnych, przysięga wierności. Wydarzenie to zapewne ściągnie do wsi nie tylko wysoko urodzonych, ale i chłopów, czy nawet przebywających w okolicy zagranicznych gości.