Wprowadzenie fabularne Limes Mundi XI "Septem"
: 28 maja 2018, 19:48
Zima szybko minęła, ale w głowach wielu Telszan wciąż utrzymywały się wspomnienia z pobytu w Trokach. Każdy goszczony na litewskim dworze otrzymał tuż przed odjazdem od Księżnej kielich. Niektóre z nich miały być zatrute, ale czy były? Na pewno ze wszystkimi było coś nie tak, skoro nawet najwytrwalsi nie zdołali powstrzymać tej nocy snu. Jeśli więc rzeczywiście Księża złożyła w ręce Laimy/Losu decyzję kto wypije truciznę, to nikt postronny nie mógł o tym wiedzieć. Czego Vikinta chciała od tej losowej zbieraniny Telszan? Kim są Ci, którym przekazała swoją wolę? Czym zagroziła, albo co obiecała za jej wykonywanie? Tego póki co nie wie nikt, ale każdy zadaje sobie te pytania, popatrując na współtowarzyszy podróży i sąsiadów z podejrzliwością.
Na szczęście pobyt w Trokach to nie tylko złe wspomnienia, wszak doszło tam do zaręczyn Żegoty z Marceliją, a teraz gdy na drzewach znów pojawiły się liście, nadchodzi szczęśliwy dzień zaślubin. Swadźba Grododzierżcy i tak wysoko urodzonej panny to nie byle jakie wydarzenie, wobec czego do Telsz śpieszą goście z całej okolicy oraz z dalekich stron. Ponoć sam Kunon von Gothelf został zaproszony. Nim jednak do ślubu dojdzie goście weselić się będą w czasie Uczty Swadziebnej. Jadła, napitków, toastów na pewno nie zabraknie, a i okazji do dokazywania będzie w bród, bowiem jak żmudzki zwyczaj nakazuje: druga część uczty odbywa się rozdzielnie dla kobiet i mężczyzn. Jedni i drudzy oddają się wtedy zwyczajowym zabawom i wróżbom.
Radość z Wieczoru Swadziebnego jak i samej Swadźby przyćmiewają nieco wydarzenia jakie ostatnio niepokoją okolicę. Od czasu już dłuższego w pobliskich wsiach, ale i w samych Telszach dochodziło do różnych, często zuchwałych zachowań chłopów i bojarów. Niejednokrotnie trzeba było ich surowo karać, ale ich zachowanie mimo wymierzania sprawiedliwości nie zmieniało się. Z obawy przed nadmiernym powybijaniem chłopów, Grododzierzca zarządził więc wstrzymywanie kar do wyjaśnienia źródła zmiany zachowania ludzi. Ślubu jednak odwołać nie chciał i zapewne liczy, że ceremonia odbędzie się bez zakłóceń.
Zarządzony przez Kunona proces karczowania Błędnego Lasu powoli postępuje. W związku z tym zwierzyna uciekła w głąb lasu. Drwale uszanowali umieszczony na jego terenie cmentarz i pozwolili Małodobremu spokojnie wykonywać swoje obowiązki. O dziwo póki co nie zrównali z ziemią także chaty Sigity. Las odkąd się to zaczęło zdziczał i zamarł jakby w oczekiwaniu na burzę. Raz po raz ktoś kto zapuścił się sam w jego ostępy zaginął bez wieści, albo wrócił po wielu tygodniach zupełnie obłąkany. Kilkoma takimi nieszczęśnikami podobno zajmowała się Babucha, bo bliscy nie dawali sobie z szaleńcami rady. Gada się że żaden jednak nie przeżył.
Las zmienił się jeszcze bardziej kiedy w okolicy nocy przesilenia (a więc kiedy większość Telszan wybyła do Troków) z nieba spadła kolejna gwiazda. Uderzyła nieszczęśliwie w stojące od dawna w lesie ruiny rokasowego Zamku i zupełnie go zdewastowała. Po katastrofie większość kamienia sprzedano i tylko nieliczne, bielące się między drzewami głazy, przypominają o stojącej tu niegdyś strasznej budowli.
Do Telsz za Einarem przybywają kolejni hanzeatyccy kupcy. Pozbawiony żony Cywun, prawdopodobnie będzie próbował oddać się bez reszty pracy. Śmierć Iwietty położyła też kres wyczekiwaniu na przybycie egzekutorów, którzy mieli rozsądzać w sprawie oskarżenia jej o niegodne praktyki. Poza mężem zostawiła też sporo ziem. Jedno i drugie będzie teraz do wzięcia.
Frantisek Harrach po zasądzonym rozwodzie z Magdaleną zamknął się w Twerach i przestał się interesować losem Telsz.
Plotka niesie, że w zeszłym roku Biskup von der Ropp znów padł jak rażony piorunem i niemoc wstąpiła w jego członki. Zupełnie nieruchomy, przykuty do łóżka lub krzesła, sprowadza co i rusz innych felczerów, szukając wyzwolenia od choroby. Póki co jednak bez skutku.
Pani Aiste, którą Vikinta wykluczyła z bardzo szerokiego zaproszenia do Troków, oddaje się opiece nad dzieckiem i zapewne bacznie będzie obserwować każdy ruch wracających od Księżnej,potencjalnych szpiegów.
Zakon Krzyżacki ma się za to bardzo dobrze, a do Komturii dosyłani są kolejni Bracia. Komtur Rymar zapewne już spogląda na następne ziemie, które będzie mógł wyszarpnąć Żmudzi dla Zakonu.
Można być więc pewnym, że w tle uczt i zabaw, toczyć się będzie zażarta polityka o wpływy i ziemię.
Na szczęście pobyt w Trokach to nie tylko złe wspomnienia, wszak doszło tam do zaręczyn Żegoty z Marceliją, a teraz gdy na drzewach znów pojawiły się liście, nadchodzi szczęśliwy dzień zaślubin. Swadźba Grododzierżcy i tak wysoko urodzonej panny to nie byle jakie wydarzenie, wobec czego do Telsz śpieszą goście z całej okolicy oraz z dalekich stron. Ponoć sam Kunon von Gothelf został zaproszony. Nim jednak do ślubu dojdzie goście weselić się będą w czasie Uczty Swadziebnej. Jadła, napitków, toastów na pewno nie zabraknie, a i okazji do dokazywania będzie w bród, bowiem jak żmudzki zwyczaj nakazuje: druga część uczty odbywa się rozdzielnie dla kobiet i mężczyzn. Jedni i drudzy oddają się wtedy zwyczajowym zabawom i wróżbom.
Radość z Wieczoru Swadziebnego jak i samej Swadźby przyćmiewają nieco wydarzenia jakie ostatnio niepokoją okolicę. Od czasu już dłuższego w pobliskich wsiach, ale i w samych Telszach dochodziło do różnych, często zuchwałych zachowań chłopów i bojarów. Niejednokrotnie trzeba było ich surowo karać, ale ich zachowanie mimo wymierzania sprawiedliwości nie zmieniało się. Z obawy przed nadmiernym powybijaniem chłopów, Grododzierzca zarządził więc wstrzymywanie kar do wyjaśnienia źródła zmiany zachowania ludzi. Ślubu jednak odwołać nie chciał i zapewne liczy, że ceremonia odbędzie się bez zakłóceń.
Zarządzony przez Kunona proces karczowania Błędnego Lasu powoli postępuje. W związku z tym zwierzyna uciekła w głąb lasu. Drwale uszanowali umieszczony na jego terenie cmentarz i pozwolili Małodobremu spokojnie wykonywać swoje obowiązki. O dziwo póki co nie zrównali z ziemią także chaty Sigity. Las odkąd się to zaczęło zdziczał i zamarł jakby w oczekiwaniu na burzę. Raz po raz ktoś kto zapuścił się sam w jego ostępy zaginął bez wieści, albo wrócił po wielu tygodniach zupełnie obłąkany. Kilkoma takimi nieszczęśnikami podobno zajmowała się Babucha, bo bliscy nie dawali sobie z szaleńcami rady. Gada się że żaden jednak nie przeżył.
Las zmienił się jeszcze bardziej kiedy w okolicy nocy przesilenia (a więc kiedy większość Telszan wybyła do Troków) z nieba spadła kolejna gwiazda. Uderzyła nieszczęśliwie w stojące od dawna w lesie ruiny rokasowego Zamku i zupełnie go zdewastowała. Po katastrofie większość kamienia sprzedano i tylko nieliczne, bielące się między drzewami głazy, przypominają o stojącej tu niegdyś strasznej budowli.
Do Telsz za Einarem przybywają kolejni hanzeatyccy kupcy. Pozbawiony żony Cywun, prawdopodobnie będzie próbował oddać się bez reszty pracy. Śmierć Iwietty położyła też kres wyczekiwaniu na przybycie egzekutorów, którzy mieli rozsądzać w sprawie oskarżenia jej o niegodne praktyki. Poza mężem zostawiła też sporo ziem. Jedno i drugie będzie teraz do wzięcia.
Frantisek Harrach po zasądzonym rozwodzie z Magdaleną zamknął się w Twerach i przestał się interesować losem Telsz.
Plotka niesie, że w zeszłym roku Biskup von der Ropp znów padł jak rażony piorunem i niemoc wstąpiła w jego członki. Zupełnie nieruchomy, przykuty do łóżka lub krzesła, sprowadza co i rusz innych felczerów, szukając wyzwolenia od choroby. Póki co jednak bez skutku.
Pani Aiste, którą Vikinta wykluczyła z bardzo szerokiego zaproszenia do Troków, oddaje się opiece nad dzieckiem i zapewne bacznie będzie obserwować każdy ruch wracających od Księżnej,potencjalnych szpiegów.
Zakon Krzyżacki ma się za to bardzo dobrze, a do Komturii dosyłani są kolejni Bracia. Komtur Rymar zapewne już spogląda na następne ziemie, które będzie mógł wyszarpnąć Żmudzi dla Zakonu.
Można być więc pewnym, że w tle uczt i zabaw, toczyć się będzie zażarta polityka o wpływy i ziemię.