Teksty z Limes Mundi czyli jakie to krotochwile nas spotkały
: 03 lipca 2012, 08:34
Sądzę, że warto założyć wątek, w którym to można przytaczać ciekawe, zabawne, klimatyczne i nie klimatyczne(ale zabawne) sytuacyje.
Dla mnie mistrzostwo świata z LM:
-Gdzie jest więzień?
+Nie ma go?
-Ktoś go wypuścił?
+Tak
-Na czyj rozkaz?
-yyy no więzień powiedział, że jest uniewinniony...
(potem znów wylądował w areszcie ale było i tak zabawnie)
Moja reakcja jak ranny krzyżak wpadł do miasta i padając bez ducha wypadła mu broń z ręki i trafiła w nogę trubadurkę (widać było, że zupełnie nie zamierzone działanie ale moja niechęć do zakonu się uaktywniła)
-(ja)Do lochu z nim, panienkę zaatakował. Jak śmiał. Przecież jak będzie Panna słabować to któż będzie nam przygrywać. Ja go za ten czyn haniebny na spotkanie z katem poślę!
+(trubadurka) Ależ nic się nie stało...
*(VVojtas)Jakże nie, waćpanna noga cała puchnie i zielona okrutnie jest, ZIELONY TO NIE JEST NATURALNY KOLOR...
(moja pierwsza myśl- hmmm Bór jak nic miał jakieś zabiegi kosmetyczne bo cały jest zielony- ale śmiech mnie zadusił i szczęściem mojej myśli nie byłam w stanie wyjawić)
Sytuacja jak Ashgad (nie mam pojęcia czy dobrze piszę nazwę boguna wiatru) przyszedł do burdelmamy i próbował przekonać ją by dała się wyczochrać... ustaliliśmy w efekcie, że poślę po niego i przymurówkę na nowe kwatery dla pracownic zrobić (nie ma to jak okręcić temat do tego stopnia... ale nadal się zastanawiam jakim to cudem rok temu czochrał moją ciotuchnę skoro ona od 3 wiosen leży w grobie, bo ją zaraza zabrała. Nasza konwersacja się skończyła wybuchem śmiechu...
No i oczywiście sytuacja gonienia Wiły... Ludzie ja się świetnie bawiłam, ale dopiero jak mnie 3 wojowników zaczęła z afektem w oczach gonić zdałam sobie sprawę jak w ciemnej dupie jestem, bo nie wpadłam na pomysł,że jak wszystkich zauroczę to mnie rozszarpią jak na "Pachnidle" ...
To było piękne 3 mnie goni, robię zwrot- 2 wojowników wpada prawie sobie w ramiona, a kuzyn Infamisa biegnie tuż za mną gdy ściągam maskę dematerializując się pada na ziemię jak długi łapiąc jedynie powietrze pozostałe po ukochanej (upadek był przypadkowy ale niezwykle klimatyczny) No i oczywiście sama sytuacja idącego zdobyć zamek oddziału mówiącego w kółko "Musze jej pomóc" była iście zabawna.
Dla mnie mistrzostwo świata z LM:
-Gdzie jest więzień?
+Nie ma go?
-Ktoś go wypuścił?
+Tak
-Na czyj rozkaz?
-yyy no więzień powiedział, że jest uniewinniony...
(potem znów wylądował w areszcie ale było i tak zabawnie)
Moja reakcja jak ranny krzyżak wpadł do miasta i padając bez ducha wypadła mu broń z ręki i trafiła w nogę trubadurkę (widać było, że zupełnie nie zamierzone działanie ale moja niechęć do zakonu się uaktywniła)
-(ja)Do lochu z nim, panienkę zaatakował. Jak śmiał. Przecież jak będzie Panna słabować to któż będzie nam przygrywać. Ja go za ten czyn haniebny na spotkanie z katem poślę!
+(trubadurka) Ależ nic się nie stało...
*(VVojtas)Jakże nie, waćpanna noga cała puchnie i zielona okrutnie jest, ZIELONY TO NIE JEST NATURALNY KOLOR...
(moja pierwsza myśl- hmmm Bór jak nic miał jakieś zabiegi kosmetyczne bo cały jest zielony- ale śmiech mnie zadusił i szczęściem mojej myśli nie byłam w stanie wyjawić)
Sytuacja jak Ashgad (nie mam pojęcia czy dobrze piszę nazwę boguna wiatru) przyszedł do burdelmamy i próbował przekonać ją by dała się wyczochrać... ustaliliśmy w efekcie, że poślę po niego i przymurówkę na nowe kwatery dla pracownic zrobić (nie ma to jak okręcić temat do tego stopnia... ale nadal się zastanawiam jakim to cudem rok temu czochrał moją ciotuchnę skoro ona od 3 wiosen leży w grobie, bo ją zaraza zabrała. Nasza konwersacja się skończyła wybuchem śmiechu...
No i oczywiście sytuacja gonienia Wiły... Ludzie ja się świetnie bawiłam, ale dopiero jak mnie 3 wojowników zaczęła z afektem w oczach gonić zdałam sobie sprawę jak w ciemnej dupie jestem, bo nie wpadłam na pomysł,że jak wszystkich zauroczę to mnie rozszarpią jak na "Pachnidle" ...
To było piękne 3 mnie goni, robię zwrot- 2 wojowników wpada prawie sobie w ramiona, a kuzyn Infamisa biegnie tuż za mną gdy ściągam maskę dematerializując się pada na ziemię jak długi łapiąc jedynie powietrze pozostałe po ukochanej (upadek był przypadkowy ale niezwykle klimatyczny) No i oczywiście sama sytuacja idącego zdobyć zamek oddziału mówiącego w kółko "Musze jej pomóc" była iście zabawna.